niedziela, 8 listopada 2015

Cud nad Wisłą!

Hejoszki jeżeli jeszcze tutaj jesteś to znaczy że mnie kochasz :p
Nie tak serio to zapraszam:
http://siatkowkawmoimsercu.blogspot.com/

sobota, 28 lutego 2015

Zapraszam!



Zapraszam na coś nowego, niezpodziewnego wymyślonego w jednej chwili. Będzie to krótka historyjka na pewno nie z One Direction tylko z siatkarzami. Więcej dowiecie się na blogu:
http://gdyby-bylo-cos-nie-tak.blogspot.com/

Pozdrawiam 
Szczypiorek :*

poniedziałek, 1 września 2014

Epilog





  W niedalekiej przyszłości (10 lat później)
-Matthew, Christian chodźcie na obiad- krzyknęłam do dzieci. Już po chwili po kuchni biegło dwójka identycznych 8 letnich chłopców.
-Ja nie zostałem zawołany mi nie przysługuje obiad tak?-zapytał mnie mój mąż i ucałował mój policzek na powitanie. 
-Oj może się coś znajdzie i dla ciebie Harry-powiedziałam
-Mamo a wiesz w szkole mam taką głupią koleżankę która strasznie mnie  denerwuje, cały czas się do mnie uśmiecha i krzyczy cześć Matt. I jeszcze wczoraj pani Genger kazała mi z nią siedzieć a to była wina Jamesa a mnie przesiadła i mam już jej dość-powiedział zdenerwowany Matthew. 
-Chwileczkę rozrabiałeś na lekcji?!- powiedziałam
-Posłuchaj mnie synu tylko nie przesadzaj z tą nie nawiścią bo będzie źle-powiedział mój mąż
-Sugerujesz coś?-zapytałam zdenerwowana
-Ja skądże znowu?-zdziwił się mój mąż
-Tak więc pamiętaj synu nie nienawidź zbyt mocno bo przyjdzie miłość-szepną Harry a ja rzuciłam w niego zawiniętą serwetką -Albo wiesz nie nienawidź bo wiesz ta miłość która może przyjść może być twoją najlepszą i jedyną miłością w życiu.
-Tato czyli na początku mamy nie nienawidzić dziewczyny aby później ją pokochał?-zapytał Christian 
-To żeś zamotał-powiedziałam 
-A ty z mamą najpierw się nie nienawidziliście?-zapytał Matt 
-Ha nieźle się wkopałeś.-powiedziałam-Jak skończycie jeść to talerze do zmywarki. Ja lecę na zakupy z El, Daniell i Clarisą. A ty kochanie proszę wyjaśnij wszystko dzieciom.

I tak kończy się przygoda Rozalii Fobster i Harrego Stylesa. Dwóch prawników. Od nienawiści aż po wieczną miłość.Nie ma już co pisać jak tylko poprosić żebyście uważali z tą nienawiścią.
Chociaż..... nie nie pogłębiajmy się w ten temat. Tak więc
,, nie nienawidźcie zbyt mocno bo przyjdzie miłość"


Kocham was wszystkich i dziękuję wam wszystkim dziękuję wszystkim anonimom. Madame Styles, Nastce,Maris Santiago, glodomorri Arianie Grande- Styles i wszystkim wszystkim wielkie dziękuje <333333333. I wszystkim którzy czytali. Dziękuję za to wam bardzo i bardzo, bardzo was kocham. Śmieszna sprawa początek roku szkolnego a koniec mojego bloga w sumie miałam taki zamiar aby skończyć przed nowym rokiem szkolnym więc udało mi się. Dziękuję wam bardzo ogromnie i bardzo, bardzo was kocham.
Wasz Szczypiorek :**********************************

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 25



Dziś 31 grudnia. Taa po wczorajszej beznadziejnej imprezie nie mam ochoty na Nowy Rok oraz na imprezę którą organizował Niall z Clarisą.Super w podskokach biegnę na tą imprezę. Szczerze to z przyjemnością zostałabym w łóżku a o północy spała tak jak każdego innego dnia, tylko z rana wyrzuciłabym stary kalendarz z pieskami i zaczepiła nowy  z kotkami. Szczerze to gardzę sylwestrem. Po co świętować to że kolejny rok nam upłyną i że stajemy się coraz starsi, coraz brzydcy i coraz mniej mamy czasu żeby spełnić marzenia. Sylwester, zbędny, niepotrzebny i zbyt dużo w nim samozachwytu. Dobra Rose skończ zrzędzić. Pojedziesz tam i będziesz się świetnie bawić. Dobra, dobra teraz to ja muszę wstać a nie obmyślać co będę robić wieczorem. Spojrzałam na zegar 11:45. Super, chwila czy ja dziś nie miałam jechać do pracy? Nie, chyba nie.Nie no wolne mam. Miejmy nadzieję, oj nic 2 stycznia się dowiemy.Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki.Potem do kuchni gdzie zrobiłam sobie kawy i zasiadłam przed telewizorem. Przecież mam dużo czasu. Impreza jest na 18 więc?Więc najbliższe 5 godzin mogę spędzić przed telewizorem. Ale najpierw coś zjem. Poszłam do kuchni gdzie zrobiłam sobie śniadanie które składało się  z jajecznicy na bekonie. Zajadałam się pysznym, tłustym śniadaniem kiedy zadzwonił mój telefon.To Niall.
-Cześć Rozalindo co robisz?-zapytał. Rozalindo jest takie imię do cholery?
-Jem-powiedziałam
-Aaa obiadek się je żarłoczek z ciebie-powiedział
-śniadanie jem, żarłodstwo odziedziczyłam po tobie-powiedziałam
-Dopiero śniadanie!!Ale jest 12: 30. Ja już od 6 na nogach-powiedział
-Łooo jak ta Clarisa z tobą wytrzymuje?? Ile jej płacisz?-zapytałam
-Haha bardzo zabawne-powiedział
-Ej też sobie kogoś wykupię-powiedziałam-Powiedz ile jej płacisz żebym nie przepłaciła?
-Ależ ty zabawna-powiedział Niall który zaczął już się donsać.-Przyjadę po ciebie o 17:45 ok?
-Dobrze, dobrze-powiedziałam-To narazie Nialleretku
-Papa Rozalindo
Ach ten Niall.
Po cudownym śniadanku ułożyłam się wygodnie na kanapie i włączyłam jakiś film.Nawet nie wiem kiedy zmożył mnie sen.

                                                               *****
Obudziłam się na dworze było już prawie ciemno spojrzałam na zegarek była 16:55. Boże Rose przespałaś 4 godziny. Zerwałam się i pobiegłam do łazienki miałam 50 minut by  się zebrać. Wzięłam szybki, zimny prysznic założyłam bieliznę i zaczęłam się malować. Włosy pokręciłam i szczepiłam ozdobną spinką. Teraz została kwestia ubioru. Jednak tym razem udało mi się szybko znaleźć sukienkę i idealne buty. Jeszcze dodatki torebka i byłam gotowa. W 40 minut zdążyłam się wystroić na sylwestra.Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. Oraz siatkę gdzie schowałam dwa szampany. Byłam już gotowa.Ubrałam płaszcz i wzięłam kluczę. Zamknęłam drzwi i wcisnęłam przycisk windy. 
-Hej-powiedział Niall który szedł już w stronę drzwi do wejścia.
-Cześć-powiedziałam i dałam przyjacielowi buziaka w policzek na powitanie.
-To jak gotowa na najlepszą imprezę sylwestrową w życiu?-zapytał
-Ta, ta jedźmy już-westchnęłam i wsiadłam do samochodu
-Mówię poważnie-powiedział i wsiadł na miejsce kierowcy
-Tak, tak Nialleretku wierzę ci-powiedziałam
Westchną i pogłośnił radio gdzie akurat leciał jakiś denny remiks którego nie znosiłam. 

-To co gotowa na super imprezę?-zapytał
-Niall już to przerabialiśmy-wywróciłam oczami śmiejąc się
-Podła jesteś-powiedział i wystawił w moją stronę język.
-A ty dziecinny-wytknęłam mu-Tak zachowuje się nauczyciel matematyki?
-Odezwała się. Wielka pani prawnik-powiedział 
-A żebyś wiedział że wielka-powiedziałam
-Ejj już koniec przekomarzania się bo zamarzniecie-powiedziała Daniell która stanęła w drzwiach. Miała coraz większy brzuszek. Co się dziwić 4 miesiąc robi swoje. Chociaż i tak starannie go zakrywała. Dziś była ubrana w taką zwykłą prostą sukienkę do kolan bez zwężania i paska w kolorze rubinu.
Weszliśmy do mieszkania śmiejąc się. Uwielbiałam kłócić się z Niallem . Jeśli można to nazwać kłóceniem. Po prostu czasem musimy odreagować. A najlepiej zdziałać to śmiechem.
-Rose-pisnęła Clarisa przytulając mnie kochałam tą optymistkę tryskającą życiem.
-Clarisa świetnie wyglądasz tęskniłam-powiedziałam
-Ja też-powiedziała
-A i Rozalia mamy dla ciebie niespodziankę-powiedział Niall i podał mi szampana
-Jaką żeście dla mnie niespodziankę przygotowaliście urodziny mam w kwietniu.-powiedziałam
-Żebyś nie czuła się samotna wśród nas jako singielka-zaczął Niall
-Och dziękuję że mi to wypominasz wspaniały przyjacielu. To nie moja wina że nie chcę płacić za nikogo tak jak ty płacisz Clarisie-powiedziałam a wszyscy patrzyli na mnie zdziwieni a Niall mierzył mnie złowieszczym spojrzeniem.
-Pomijając-powiedziała Clarisa-Zaprosiliśmy na imprezę Harrego a on powiedział że bardzo chętnie przyjdzie.
Powiedziała a ja zakrztusiłam się szampanem.
-Kogo zaprosiliście?-zapytałam miejąc nadzieję ze się przesłyszałam
-No Harrego. Mówiłaś że się z nim zaprzyjaźniłaś i ogóle więc pomyśleliśmy że ten że będzie miło-powiedziała skrępowana Dan.
-Dziękuje wam bardzo kochani przyjaciele-powiedziałam i poszłam po coś mocniejszego do picia niż szampan.
-Hej-usłyszałam ten cudowny zachrypnięty głos, który teraz powinien być dla mnie okropnym głosem.
-Ugh-westchnęłam na powitanie Harry jednak się nie zniechęcił i siedział dalej.
-Bardzo miło ze strony twoich przyjacieli że mnie zaprosili-powiedział
-Nie sądzę-mruknęłam i dalej sączyłam drinka
-Możemy pogadać na zewnątrz?-zapytał 
Skinęłam głową i zeskoczyłam z blatu.
-O co ci chodzi Rose?-zapytał kiedy byliśmy już na zewnątrz.
-O nic mi nie chodzi. Myślałam tylko że skończyłeś z przygodami na jedną noc jednak myliłam się więc nic-powiedziałam odwracając wzrok
-A więc chodzi ci o to wczorajsze.-powiedział i przeczesał ręką włosy tak jak to miał w zwyczaju.- Caren mnie wykorzystała. Mówiła że w kabinie jest jej były chłopak który ją zdradził i chce się odegrać. Pomyślałem że za to że dałem jej złudną nadzieję i po chwili zerwałam to tak mogę jej bynajmniej to wynagrodzić.
-Czemu z nią zerwałeś?-zapytałam
Burkną coś pod nosem a ja nie zrozumiałam.
-Czemu?-zapytałam głośniej
-Bo się zakochałem-powiedział -Zakochałem się w tobie Rozalio. Kocham cię. Jesteś najwspanialszą osobą którą spotkałem.Żałuję wszystkiego czego zrobiłem w liceum i teraz. Żałuję każdego słowa który sprawił że płakałaś. Przepraszam cię za to wszystko Rose. Ale nie potrafię nie potrafię ukrywać tego co do ciebie czuję.

*******************************************************

Dziękuję :* 
Pozostał nam już tylko Epilog :****
Płakać mi się chcę ale wiem że już więcej nie wysilę:( 
Kocham was :**************************************
Nwm kiedy epilog :((( Pokażcie że jesteście:)

czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 24




Jak to się mówi? Święta, święta i po świętach.Nie o takich świętach marzyłam ale było dobrze. Nie no co będę kłamać było źle, można powiedzieć że było beznadziejnie. Nie no dobra beznadziejnie to chyba przesada, ale. Panowała napięta atmosfera pomiędzy mną a moimi rodzicami do czego dołączyli się wujek z ciocią którzy byli po mojej stronie.Babcia za wszelką cenę próbowała nas zbliżyć przez co stawiała nas mnie w niekomfortowych sytuacjach. Raz to nawet zamknęła nas w piwnicy ,, niby przez przypadek'" taa a najpierw nas tam wepchnęła. Całe szczęście że po 30 minutach zmądrzała i nas wypuściła, niby że po konfiturę. Nie mam jej tego za złe. Nie potrafię się na nią długo gniewać. A Dziadek? Jak to dziadek sprawiał wrażenie cudownego ducha świąt, uśmiechał się, żartował i postrzymywał kłótnie.
Nie wiem czemu ale nie było mi tak jakoś źle na sercu z powodu że nie mam dla rodziców prezentu. Kompletnie mi to nie przeszkadzało. A przecież zawsze zależy mi na takich drobiazgach. Niech sobie znajdą popioły spalonych rysunków które w dzieciństwie im malowałam w oczekiwaniu na nich. Spaliłam je w wieku 15 lat. Kiedy miałam już ich dość kiedy nie przyjechali na mój najważniejszy w życiu teatrzyk.Grałam w nim główną rolę byłam Roszpunką. No ale było minęło zakończone dzieło, ale w pamięci pozostanie. Powracając do prezentów oni za to nie szczędzili taa dalej się łudzą że kupią mnie tymi beznadziejnymi drogimi rzeczami. Już miałam im wygarnąć ale surowy zwrok babci wiercił mi dziurę w brzuchu. No tak zawszę mi powtarzała że przy obcych trzeba zachowywać się kulturalnie. Dostałam od nich: naszyjnik od Prady, perfumy Chanel oraz torebkę od Gucciego.Sprzedam je na necie. Najlepiej na tym wyjdę, bo nie zamierzam używać zadnych tych rzeczy.Oni nigdy nie zmądrzeją. Od Laury dostałam cudowne bransoletki z muliny które podobają mi się sto razy bardziej niż ten naszyjnik od rodziców bo wiem że Laurel zrobiła je sama. Sama mi powiedziała:
-Wiesz zrobiłam je sama, to będą takie nasze bransoletki przyjaźni. Zrobiłam pięć twoich ulubionych kolorów: morski, fiołkowy, malinowy, granatowy i turkusowy.Nie musisz ich nosić jak ci się nie podobają
-Żartujesz są przepiękne, zawszę będę je nosić-powiedziałam i przytuliłam dziewczynę.
Nie dość że zrobiła je sama to jeszcze pamiętała pięć moich ulubionych kolorów czyż ona nie jest cudowna.
Od babci dostałam cieplutki turkusowy sweter i świąteczne skarpetki.Ona też zrobiła to wszystko sama.
Od dziadka dostałam książkę którą napisał jego przyjaciel po II wojnie światowej.Zan to od cioci i wujka dostałam cudowny fioletowy kocyk który uszyła przyjaciółka wujka pracująca w ośrodku dla niepełnoprawnych. I to wszystko podobało mi się sto razy bardziej niż prezenty rodziców. 
Tak więc, minęły święta i coraz bliżej nowy rok.Na 30 grudnia mamy organizowany taki sylwester firmowy. Dzień wcześniej bo szef stwierdził że na 31 niektórzy mogą już mieć inne plany a on chciał aby byli wszyscy.
Urlop świąteczny skończył mi się 29 więc teraz bez narzekania wstałam do pracy. Mieliśmy dzisiaj tylko do 14 z okazji tego przyjęcia, które zaczyna się o 18. Szybko zebrałam się i pojechałam do biura. Wjechałam na to samo piętro co zawszę i weszłam tymi samymi drzwiami do tego samego pokoju. To biuro stało się teraz takim moim drugim domem. To tu w sumie spędzam najwięcej czasu.Smutno mi trochę będzie kiedy to 15 stycznia mamy się przenieść do kancelarii. 
-Hej Rozalia-powiedział Harry na przywitanie. 
Nasze stosunki są bardzo przyjacielskie, jesteśmy dla siebie mili, śmiejemy się razem. Nie ma miejsca na przeszłość.
-Cześć Harry-powiedziałam i uśmiechnęłam się 
-Wiesz tak sobie pomyślałem że może razem byśmy pojechali na tą imprezę-powiedział
-Aa rozumiem chcesz sobie popić ale potem nie ma kto cię zawieść-powiedziałam
-Nie nie o to mi chodzi-zaczął się tłumaczyć
-Dobra nie tłumacz się, zgadzam się-powiedziałam
-To super przyjadę po ciebie za piętnaście szósta dobrze?-zapytał
-Może być-przytaknęłam i oboje zajęliśmy się pracą aby jak najszybciej ją skończyć


-Rose już piętnaście po drugiej-powiedział Harry- Idziesz już?
-Tak, tak już-powiedziałam szybko sprzątnęłam na biurku i wyłączyłam komputer
Zjechałam z Harrym windą i pożegnaliśmy się na parkingu.

W domu zrobiłam sobie makaron z sosem serowym.Zjadłam i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Po szybkim orzeźwiającym prysznicu poszłam do garderoby by znaleźć coś co będzie pasowało na dzisiejszy wieczór. Stałam tak z piętnaście minut darmo wpatrując się w szafę. Przeżywałam załamkę, kompletnie nie miałam pomysłu na to w co się ubiorę. Mogłam pojechać na zakupy, ale nie ja wolałam siedzieć przed telewizorem. W końcu błysnęła mi granatowa sukienka. Byłam w niej tylko raz na ślubie Daniell i Liama. Który był 3 lata temu. Super, obym się w  nią zmieściła. A jednak, udało mi się. Można nawet stwierdzić ze była luźniejsza. Wybrałam jeszcze buty, torebkę i biżuterie. I całość wyglądała nieźle. Zrobiłam jeszcze makijaż a włosy wyprostowałam i troszkę spięłam ozdobną spinką.
Spojrzałam na zegarek była 16:30.Miałam jeszcze półtorej godziny. Włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach. Nic niestety w tej telewizji nie było ale jakoś minęła mi godzina i ani się obejrzałam ktoś pukał do moich drzwi.
-Hej Harry-powiedziałam do chłopaka kiedy otworzyłam mu drzwi, szybko ubrałam płaszcz i moje szpilki zmieniłam na kozaki a szpilki ubiorę w firmie.Zamknęłam mieszkanie i zeszliśmy na dwór gdzie Harry zostawił swój samochód.Po chwili byliśmy już na parkingu pod firmą. Jejku jak mi ten czas dzisiaj szybko leci.Harry otworzył mi drzwi. Pojechaliśmy windą na 5 piętro gdzie miało się odbyć przyjęcie. Dopiero teraz mogłam się mu przypatrzeć. Miał na sobie czarne spodnie, granatową koszulę i marynarkę a na nogach swoje standardowe czarne pantofle.Był ubrany tak jak na co dzień, czyli gustownie z klasą. 
-Cudownie wyglądasz-szepną mi kiedy pomógł mi ściągnąć płaszcz. Spojrzałam na salę. Było bardzo dużo ludzi a ja prawie wszystkich nie znałam.Kiedy się obróciłam Harrego już nie było. Czułam się nie komfortowo.
-Cześć-powiedziała jakaś pani 
-Dzień dobry-powiedziałam niepewnie
-Proszę tylko nie dzień dobry wiem że z tym brzuchem wyglądam staro ale aż taka stara nie jestem. A tak poza tym to jestem Evelyn.-powiedziała i podała w moją stronę dłoń
-Rozalia-powiedziałam -Gratulacje, pierwsze dziecko?
-Nie trzecie. Mam jeszcze bliźniaczki Amelie i Alice. To będzie chłopiec. Już siódmy miesiąc.A ty masz dzieci?
-Nie-powiedziałam
-Długo tu pracujesz?-zapytała
-Nie jestem stażystką na prawie-powiedziałam 
Evelyn
-Ja jestem od marketingu-powiedziała Evelyn
-Jesteś sama?-teraz ja zadałam pytanie
-Tak mój mąż wyjechał w delegację-powiedziała
I tak z Evelyn przegadałam prawie całą imprezę. Kiedy się już kończyło poszłam szukać Harrego, a przy okazji poszłam do łazienki. Gdzie zastałam Harrego obściskującego się z recepcjonistką.Cholerny Styles. Mogłam się tego po nim spodziewać. Pieprz się Styles, pieprz się z tą twoją Karen.
****************************************************
Przepraszam!!! Tak bardzo was przepraszam że tak długo mnie nie było, tu wyjazd nad jezioro tu kolonia a teraz jeszcze rodzice na siłę szukają mi zajęć tu sprzątać, pomalować umyć, wyczyścić jeszcze raz bardzo przepraszam. Mam nadzieje że mi wybaczycie kochani.
Dziękuję za aż 13 komentarzy pod tamtym rozdziałem jesteście wspaniali i aż nie chcę kończyć tego bloga.
A teraz bardzo proszę żeby i tu było tak dużo komentarzy.
Kolejny tak może W ŚRODĘ.
11 KOMENTARZY = NOWY W ŚRODĘ 
KOCHAM WAS BARDZO MOCNO
SZCZYPIOREK:****************************************************************

wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział 23





Nienawidzę ich, nienawidzę go. Kim on jest żeby mnie osądzać? Dobra jest moim ojcem, ale tylko na papierze.
-Rose zaczekaj-krzykną Harry, dopiero wtedy się zatrzymałam i odwróciłam. A Harry od razu mnie przytulił.
-Wszystko jest dobrze, po prostu wrócę do Londynu-powiedziałam
-Zamierzasz odpuścić?-zdziwił się-Ty? Ty? Która nie poddała się w liceum, nie poddała się kiedy dowiedziała się że będzie musiała pracować ze mną!Jesteś najsilniejszą osobą jaką znam.
-Dziękuje Harry-powiedziałam-Jesteś cudowny.
-Wcale nie-zaśmiał się-Rose?
-Tak?-zapytałam
-Mogę cię o coś poprosić?-zapytał
Przytaknęła.
-Przejdź tu-powiedział i lekko mnie pociągną w pewną stronę-Teraz spójrz w górę.
Spojrzałam byliśmy pod dachem przy pewnej kawiarence. Na początku nie zrozumiałam o co mu chodzi ale po chwili zauważyłam jemiołę. Lekko się uśmiechnęłam.
-Co tradycja to tradycja-powiedział Harrry i lekko musną moje usta. Pociągnęłam go za włosy żeby bardziej oddać pocałunek.
-Przy najmniej pod jemiołą-usłyszałam głos Gemmy. Szybko oderwałam się od chłopaka przez dziewczyna się zaśmiała.
-Wiecie co, wrócę do domu i spędzę cudowne święta z rodziną w ogóle nie patrząc na rodziców-powiedziałam
-Super-pisnęła Gemma-To życzę ci cudownych świąt i mam nadzieję że się niedługo zobaczymy. Miejmy nadzieję że na ślubie.
-Miejmy nadzieję że Harry weźmie mnie za drużbę-powiedziałam
-Miejmy nadzieję że Harry weźmie cię jako pannę młodą-powiedziała
Zaśmiałam się na jej słowa.
-To na razie-powiedziałam i poszłam w stronę domu dziadków, który jak się okazało był tylko o parę domów dalej
Postanowiłam że tym razem wejdę do domu normalnie. Nie dzwoniąc, nie pukając po cichą weszłam do domu. Ale i tak po chwil babcia mnie złapała. Czułam się jakbym wróciła z jakiejś imprezy, o kilka godzin później niż  powinnam. Tak naprawdę to nigdy nie wróciłam z imprezy później niż powinnam, tak naprawdę to nigdy nie poszłam na imprezę. Po trochu z tego powodu że nie byłam zbytnio popularna a po trochu tego powodu że po prostu nie chciałam.
-Dziewczyno gdzie ty byłaś wiesz jak się martwiliśmy!-zaczęła swój wywód babcia
-Oj babciu-jęknęłam
-Jak byłaś nastolatką to takich problemów nie sprawiałaś-powiedziała
Wywróciłam oczami. Dobrze wiedziałam co zrobić żeby zmiękczyć babcię
-Wiesz babciu jestem strasznie głodna. Jest coś do jedzenia?-zapytałam zgodnie z prawdą bo na prawdę byłam strasznie głodna a do tego zmęczona
-No pewnie skarbie choć do kuchni-powiedziała staruszka i pociągnęła mnie za rękę. Podziałało.
Punkt dla mnie za myślenie.

**********Oczami Louisa*************
Koniec tej męczarni. Jest równo 20:15, a my dopiero teraz skończyliśmy pracę. Jutro ma być jakaś uroczysta kolacja i dopiero teraz szef dał mi wolne.Super teraz 3,5 godziny jechać do Doncaster. Kurde że też rodzice musieli się przeprowadzić kiedy wszystkie dzieci opuściły dom. Gdybyśmy dalej mieszkali w Holmes Chapel miałbym tylko niecałe 2 godziny.
-Nie mamo, nie wiem-wzruszyła ramionami Eleanor, która dopiero teraz wyszła z hotelu.-Mamo jutro nie jeżdżą żadne busy.Spędzę święta sama jaki problem.
-Przepraszam bardzo nie chcący podsłuchałem pani rozmowy, co panią gnębi?-zapytałem oficjalnym tonem. Eleanor dalej za mną nie przepadała. W sumie w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy.
-Daj mi spokój Louis-powiedziała i usiadła na chodniku przy hotelu.Usiadłem obok niej.Po jej policzku spłynęła pierwsza łza.
-Eleanor wszystko gra?-zapytałem 
-Nie nie wszystko gra. Święta mam spędzić tu bo ostatni autobus do Doncaster miałam o godzinie  18:35.-powiedziała i zaczęła płakać 
-Doncaster powiadasz, właśnie mam zamiar tam jechać więc jedź ze mną!-powiedziałem
-Naprawdę?-zdziwiła się-Mogłabym pojechać z tobą
-No pewnie-powiedziałam-Wiesz ale lepiej żebyśmy już ruszali bo droga nam trochę zajmie.-dodałem wstałem i podałem rękę dziewczynie. Ta uśmiechnęła się i dała mi swoją rękę pomogłem jej wstać i zaprowadziłam do swojego samochodu gdzie otworzyłem jej drzwi.
-Wiesz Louis pomyliłam się co do ciebie-powiedziała a ja odwróciłem się w jej stronę zdziwiony-Jesteś fajnym facetem-dodała i posłała w moją  stronę promienny uśmiech. Opowiedziałem tym samym.
Kocham ich<3

 **********************************************************************************
Witam! Dobry wieczór! A więc tak kochani, wyjeżdżam no i nie mam pojęcia kiedy będzie kolejny rozdział. Może w Środę następną a jak nie to 5 sierpnia. Przepraszam ale wyjeżdżam i muszę załatwić parę spraw. Tak więc Dobranoc i  kocham was bardzo
:*******************************************************************************
Szczypiorek:**
LICZĘ NA KOMENTARZE<3333

niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 22



Skoczyłam, udało mi się złapać altanki i zeszłam powoli na dół. Jednak pod koniec ześlizgnęłam się i w padłam w zaspę. Spojrzałam w górę Laura śmiała się ze mnie. Pokiwałam niby zła głową i wstałam. Wytrzepałam ubrania ze śniegu i wyszłam z podwórka. Postanowiłam pójść do parku gdzie zawszę o tej porze roku było lodowisko. Drogę pamiętałam bardzo dobrze w dzieciństwie chodziłam tam codziennie. Tęsknie za tym miastem. Jest tu tak cicho spokojnie nie tak jak w Londynie. Pełno ludzi, hałas i naprawdę tam nie ma nocy. Jest tylko dzień i dzień kiedy jest ciemno. Weszłam do parku. Na przeciwko mnie centralnie było lodowisko.
Było na niej dużo dzieci i też parę dorosłych.. Podeszłam bliżej, zawszę kochałam jeździć na łyżwach. W zimie jeździłam na łyżwach a w lecie na rolkach. Wykupiłam sobie łyżwy i weszłam na lodowisko.
-Aaa Gemma przestań, wiesz że nie umiem jeździć.-krzyknął Harry uciekając przed jakąś dziewczyną przy okazji wpadając na mnie
-O Rozalia co ty tu robisz?-zapytał kiedy odwrócił się w moją stronę
-Chciałam pojeździć ale jakiś idiota który nie umie jeździć wpadł na mnie-powiedziałam
-Hahaha ta a ty niby umiesz jeździć lepiej?-zapytał
-Na pewno lepiej od ciebie-powiedziałam i pojechałam. Odjechałam od niego tyłem, potem obróciłam się i pojechałam dalej.I szybko wróciłam do Harrego
-I co teraz  twoja kolej.-powiedziałam
-Wiesz odpuszczę sobie. Gemma  mnie zmęczyła-powiedział a ja się zaśmiałam-A tak w ogóle co ty tu robisz? Nie powinnaś być z rodziną?
-Powinnam ale doszło dwóch niechcianych gości i jak na razie nie mam najmniejszej ochoty na święta-powiedziałam-Pogodziłeś się z ojcem?
-Pogodziłem-powiedział
-Dziękuję-powiedziałam i przytuliłam go
-Harry-usłyszałam czyjś szept-Jak mogłeś mi nie powiedzieć że masz dziewczynę!?
-Co?-zdziwiłam się-Nie, nie spokojnie nie jestem jego dziewczyną
-Przepraszam, jestem Gemma, siostra Harrego-powiedziała
-I najbardziej wścibska siostra na Świecie-dodał Harry
-Siostra najgłupszego brata na  świecie-powiedziała
-Jestem Rozalia-powiedziałam-Pracuję z twoim najgłupszym bratem na świecie
Gemma wybuchła śmiechem.
-Już cię lubię, możesz być dziewczyną mojego najgłupszego brata-powiedziała
-Dobra, dobra koniec-powiedział Harry
-Oj przepraszam wiesz że cię kocham. Mój ty najgłupszy bracie-powiedziała i przytuliła brata
-Rose choć z nami na kawę!-powiedziała Gemma
-Wiesz nie jestem pewna czy...
-To nie było pytanie-powiedziała i pociągnęła mnie za rękę
To sobie pojeździłam. Cudownie.
-Przepraszam za nią-szepną Harry
-Jest fajna, bardzo-powiedziałam
-Czasem mnie denerwuje ale tak to jest cudowną siostrą, bardzo ją kocham-powiedział
-To idziemy kochańce-powiedziała Gemma
Kochańce? Jest takie słowo?
-A więc Rose jak długo znasz Harrego?-zapytała 
-Gemma!-upomniał ją Harry
-Od liceum, chodziliśmy do tego samego liceum-od powiedziałam 
-O jak fajnie-powiedziała
-A chodziliście do tego samego uniwersytetu na studiach?-zapytała
-Gemma skończ to przesłuchanie-upomniał siostrę Harry
Dziewczyna wywróciła oczami i prychnęła pod nosem.
Nagle wypatrzyłam dwoje osób to byli moi rodzice! Wpatrywali się w tłum z zatroskanym wzrokiem. Ha zabawne, czyżby oni mnie poszukiwali?Po chwili spostrzegłam wujka Christophera i ciocie Rachel. Cudownie szukają 24 letniej dziewczyny która umie sama o siebie zadbać!
Jęknęłam.
-Wszystko w porządku?-zapytał Harry
-Taa poza tym że moi wujkowie i rodzice mnie szukają-wskazałam głową i zasłoniłam się rodzeństwem-Laurel słabo mnie kryła
-Szukają cię?-zdziwiła się Gemma-To nie tak że masz 24 lata?
-No tak ale no uciekłam przez okno-powiedziałam a Harry wybuchł śmiechem przez co większość ludzi zwróciło się w naszym kierunku. Również Rachel która pociągnęła Christophera który powiedział moim rodzicom.
-Dzięki Harry-powiedziałam 
-Sorki-szepną chłopak a Gemma zdzieliła go po głowie
-Rozalia!-krzykną mój ojciec-Co ty wyprawiasz?
-Kim jesteś żeby mnie oceniać co?-zapytałam 
-Jestem twoim ojcem do cholery jasnej! Dziewczyno zachowujesz się gorzej niż dziecko!
- Jesteś moim ojcem tylko na papierze. Ojcem trzeba być też dla dziecka a nie! Myślisz że jeśli mnie zapłodniłeś to już będę traktować cię jak ojca?-wykrzyczałam
-Rose, nie przeginaj-powiedział wściekły-To że ten to nic nie znaczy!
-Serio?-zdziwiłam się -A dla mnie dużo znaczy-dodałam i pobiegłam
Usłyszałam tylko jak Gemma i Harry za mną krzyczą i słowa wujka:
-Wiesz co Michael nie obraź się ale nie potrzebnie tu przyjeżdżaliście
*******************************************************
PRZEPRASZAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!
WIECIE JAK TO Z WAKACJAMI. POJECHAŁAM DO BABCI A U NIEJ NIE MA INTERNETU I TAKIE BUTY!! WYBACZCIE MI PROSZĘ!! 

7KOMENTARZ= NOWY WE WTOREK( NA 100% CHYBA ZE COŚ MI SIĘ STANIE (NIE KRACZMY))
KOCHAM WAS SZCZYPIOREK:************************
PYTANKO DO WAS:
WIE KTOŚ KIEDY BĘDZIE CIEPŁO?