wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 11




część 2.

-Zayn z kąt jesteś?-zapytałam kiedy zjadłam pierwszy kawałek kurczaka
-Jestem z  Bradford-powiedział-Ale mam pakistańskie korzenie. Jestem muzumanem. Wiesz jeśli ci to przeszkadza to po prostu powiedz, byłem raz w związku kiedy to dziewczyna dowiedziała się że jestem innej religii zerwała ze mną. 
-Zayn-przerwałam mu- Jestem tolerancyjna. Nie obchodzi mnie czy jesteś muzumanem czy kimś innej wiary. Ważne jest to co masz w środku
-Wow, to było dość psychologiczne-powiedział
-Umm dzięki-zaśmiałam się i zjadłam kolejny kawałek kurczaka
-Masz rodzeństwo?-zapytał po chwili
 -Nie, jestem jedynaczką-powiedziałam-Wychowali mnie głównie dziadkowie bo rodzice mieli i mają mnie gdzieś
-Przepraszam-szepną
-Za co?-zdziwiłam się- Nawet już za nimi nie tęsknie. Próbują być cudownymi rodzicami poprzez wysyłanie pieniędzy, dużo pieniędzy. Na początku strasznie mi ich brakowało, ale potem przywyknęłam do tego że ich nie widzę przez cały rok.Nigdy nie zrozumieli że nie chodziło mi o pieniądze. Pragnęłam aby ze mną byli. Babcia i dziadek zastąpili mi rodziców. Nie wyobrażam sobie życia bez nich.
Wiesz powiem ci szczerze że najprawdopodobniej byłam wpadką bo moja mama ma dopiero 41 lat a i tak wygląda wspaniale.Wiesz może kojarzysz taka redaktorka na BBC.
-Charlotte Fobster to twoja mama?-zdziwił się-Jest strasznie seksowna. 
-Taa-westchnęłam
-Um to ten miałem zamiar powiedzieć że jest strasznie dobra redaktorką i ma cudowny głos.Przepraszam.-powiedział
 - Nie szkodzi każdy tak reaguje-powiedziałam-A co z twoją rodziną?
- Umm moja mama pracuje w restauracji a ojciec w firmie. Mam jeszcze trzy siostry. Doniye, Safe i  Waliyhe.-powiedział
-Zazdroszczę-powiedziałam
-Nie wiem czego. Żyć z trójką sióstr to masakra. Ale po mimo wszystko bardzo je kocham-powiedział
-Ile mają lat?-zapytałam
-Doniya jest najstarsza ma 26 lat, Safaa 11lat a Waliyha 15 lat-powiedział
-Myślałam że jesteś najstarszy-powiedziałam i wzięłam kolejnego kęsa 
-Smakowało ci?-zapytał, dopiero wtedy spostrzegłam że zjadłam całego kurczaka
-Było pyszne-powiedziałam
-To ja pójdę zapłacić za rachunek-powiedział
-Nie czekaj nie powinieneś, płacić za mnie, ja zapłacę-powiedziała a Zayn wywrócił oczami
-Proszę cię-westchną i poszedł w stronę baru a ja postanowiłam skoczyć do łazienki.
Weszłam przez borowe drzwi z kółeczkiem do ładnej, klasycznej łazienki. Spojrzałam na swoje odbicie. Muszę przyznać wyglądałam dość ładnie. Moje włosy o dziwo dalej były pięknie pokręcone i przypięte na lewą stronę. Twarz promieniała a ubrania idealnie przylegały do mojego ciała. Buty mnie nie obtarły a o dziwo czułam się w nich bardzo dobrze. Usta przeciągnęłam błyszczykiem i poprawiłam rzęsy. Wyszłam z łazienki do Zayna. Zayn, cudowny, miły, przystojny mężczyzna. Wygląda na takiego bad boya ale w rzeczywistości jest cudownym rozmówcą. Cudownie mi się z nim rozmawiało.
-To idziemy?-zapytał Zayn trzymając mój płaszcz
-Tak-westchnęłam i z jego pomocą ubrałam płaszcz.
Wyszliśmy z restauracji i poszliśmy do samochodu. Zayn otworzył mi drzwi i szybko przebiegł samochód by usiąść ze swojej strony. Jechaliśmy w ciszy, słychać było tylko lekką muzyczkę która wydobywała się z radia. Czułam się nie komfortowo. W restauracji rozmawialiśmy o wszystkim,o błachnostkch a teraz taka cisza. W końcu zajechaliśmy pod mój dom a ja kompletnie nie miałam pojęcia jak się zachować.
-To dziękuje za wspaniały wieczór-powiedziałam i odwróciłam się w jego stronę. Wpatrywał się we mnie swoimi przenikliwymi brązowymi oczami. Zaczęliśmy się do siebie nie pohamowanie zbliżać. Stykaliśmy się nosami, a on lekko musną moje usta. Całą tą chwile zepsuł jego telefon który zaczął dzwonić. Przeklną pod nosem i wyciągną go z kieszeni. Nie odebrał
-To cześć-powiedziałam i wybiegłam z jego samochodu.


*******************************************************
Witajcie!!!! Znalazłam czas i jest dziś. JEJEJJEJJJEJE
KOLEJNY PIĄTECZEK PRAWDO PODOBNIE.
przepraszam:( za wszystko:((((((((((((
A I takie pytanko wolelibyście jak Rose byłaby z Harrym czy z Zaynem  chce znać wasze zdanie.:)O.o
Lecę uczyć się! Haha taki dowcip:P 
Kocham was :******************
i liczę na komentarze:****************************** 
:******************************************************
 


sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 11



część 1.


Nadszedł upragniony weekend i randka z Zaynem.W pracy z Zaynem jest wspaniale, razem chodzimy na przerwy. Rozmawiamy. Tylko denerwuje mnie Harry, łazi nabunduszony i cały czas przebywa z tą tupeciarą Karen. Nie jestem zazdrosna ani nic po prostu mnie denerwuje. Dobra koniec myślenia o nim, chcę spędzić cudowny wieczór w towarzystwie Zayna. I nikt(szczególnie Harry) ani nic mi w tym nie przeszkodzi.Spojrzałam na zegarek w kuchni jedząc śniadanie. 12:35. Nareszcie mogłam się wyspać. Niby byłam rannym ptaszkiem ale jeśli jest możliwość spać do 12 to to wykorzystuje. Chociaż wstałam o 6.
Zjadłam pysze płatki czekalodowe, wypiłam kawę i poszłam do garderoby. Nie należała ona do jakiś niewiadomo jakich wielkich garderób.Ale była bardzo przytulna i uwielbiałam spędzać w niej czas.Zaczęłam przeglądać rzeczy które mogłabym ubrać na dzisiejszą randkę. W końcu natknęłam się na to.
Wyprasowałam spódnicę i poszłam do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic, umalowałam się i lekko pokręciłam włosy.Sprawdziłam czas na telefonie 15:59.W szlafroku poszłam do salonu gdzie włączyłam telewizor. Idealnie leciała powtórka finału mężczyzn na US open. Turniej tenisa ziemnego. W finale był Rafael Nadal, który jest pierwszy w rankingu i Novak Djokovic który jest drugi w rankingu. Relacji na żywo nie mogłam obejżeć ponieważ idealnie wtedy wypadł mi dzień w pracy i nie było szans.
Po zaciętym pojedynku wygrał Rafa. 6:4, 6:7, 7:5,6:4, 7:6.
Spojrzałam na zegarek była 19:05. Zerwałam się z sofy i pognałam do garderoby gdzie miałam naszykowany zestaw. Ubrałam się i popakowałam rzeczy do torebki. Byłam już gotowa. Spojrzałam setny raz na wyświetlacz telefon była 19:26. Z Zaynem byłam umówiona na 19:30.
Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.Szybko poprawiłam się i otworzyłam drzwi.
-Cześć-powiedział Zayn-To dla ciebie-dodał i dał mi tuzin fioletowych róż.
-Dziękuje-powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek
Wyglądał bardzo seksownie, niczym model. Włosy miał cudownie ułożone i przylizane żelem. Czarny płaszcz, czarne spodnie, czarna koszula, czarne buty. Był podobnie ubrany jak Harry.Nie czekaj Rozalia. Nie widź w nim Harrego. Miałaś o nim nie myśleć! Chociaż w sumie Zayn miał buty w jakich zawsze chodził Harry. Dobra koniec!
-Wszystko dobrze Rozalia?-zapytał Zayn-Jesteś jakaś nie obecna
-Tak, tak-powiedziałam-Przepraszam zamyśliłam się 
-Nic się nie stało-zaśmiał się 
-Zawszę chciałeś być prawnikiem?-zapytałam po chwilowej ciszy
-Nie. Szczerze to na początku liceum chciałem iść na anglistykę. Ale pod koniec liceum zrozumiałem że się do tego nie nadaje i zamarzyło mi się studiować prawo.-powiedział-A ty?
-Od zawsze. Jako siedmioletnie dziecko kiedy inne dziewczynki marzyły o zostaniu księżniczkami, modelkami, wróżkami ja twardo mówiłam że będę bronić ludzi-powiedziałam 
Zayn się zaśmiał.
-Już jesteśmy-powiedział wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi.
Wysiadłam pod najlepszą restauracją w mieście L’Atelier de Joel Robuchon.
-Dobry wieczór-powiedziała ładna, krótko włosa kelnerka, rzucająca zachęcające spojrzenie w stronę Zayna, który nawet nie zwrócił na nią uwagi co mnie zaskoczyło. Usiedliśmy przy stoliku, a kelnerka przyniosła nam menu.
-A więc co byś chciała?-zapytał po chwili przeglądania Zayn.
-A ty co weźmiesz?-zapytałam 
-Ja wezmę kurczaka carry z migdałami-powiedział
-Wezmę to samo-powiedziałam i zamknęłam menu
-A jakie wino białe czy czerwone?-zapytał
-Bez różnicy-westchnęłam
-Jesteś strasznie niezdecydowana-stwierdził
-Ok , niech będzie białe-powiedziałam
Zayn zamówił nasze zamówienie do tej samej kelnerki, która cały czas próbowała pokazać mu swoje atuty.A on dalej nie zwrócił na nią uwagi.
-Co lubisz robić poza pracą?-zapytał kiedy do kieliszków nalano nam wina
-Lubię czytać, oglądać o różnych rozprawach i tym podobne-powiedziałam
A on wywrócił oczami.
-A coś co nie jest związane z prawem?-zapytał 
-Umm kiedyś grałam w tenisa. To było moje hobby, tak ale to było 8 lat temu.Teraz pewnie nie umiem podstaw.Ale teraz uwielbiam oglądać dobry tenis, szczególnie mężczyzn. Zamierzam teraz oszczędzać by za rok pojechać na Wimbledon-powiedziałam-Do tego uwielbiam wyciskacze łez.A ty co lubisz robić?
-Ja hymm, lubię majsterkować przy motorze-powiedział i upił trochę wina
-Masz jakiś swój własny?-zapytałam
-Tak yamahe. Nie będę ci mówił jaką bo i tak nie będziesz wiedzieć, bez urazy. Przyjadę nim do pracy w poniedziałek. Mogę cię nawet zabrać na przejażczkę-powiedział
-Fajnie-powiedziałam-Ale czy to na pewno bezpieczne?
-No nie wiem, wiesz według najnowszych badań jest 90% szansy że możemy się rozbic-powiedział
-Ile?-zakrztusiłam się winem
-Żartuje Rose, -wybuchł śmiechem
-Ta, to teraz na pewno na to ustrojstwo wsiąde-powiedziałam z sarkazmem
-Wiesz to trzeba przeżyć na własnej skórze, to wspaniałe uczucie jeździć, przed siebię wiatr wieje na ciebie z ogromną prędkością. Taka frajda. Zapominasz o wszystkim tylko jedziesz.-powiedział
-Chyba jednak zaryzykuje-powiedziałam a nam przynieśli jedzenie, kurczak był ogromny. Dobrze że zjadłam dzisiaj tylko śniadanie, chociaż i tak pewnie nie zjem go całego.
-Smacznego-powiedział i zagłębił sstucle w jedzeniu.

*******************************************************
A więc tak na szybko to była pierwsza część 11 rozdziału. Nie planowałam dzielić tego na części po prostu chciałam rozdział dodać dziś a miałam już dość pisania. Tyle w tym temacie.
Bardzo prosiłabym was o komentarze . One bardzo motywują. Teraz zależy od ilości komentarzy, kolejny być może w Środę ale jak wtedy to gdzieś o 22. Kocham was i proszę, proszę o komentarze bo smutam:(
Szczypiorek:*:(

sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 10



Po pracy od razu pojechałam do domu Daniell.  Zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzyła mi drzwi. Nie miała makijażu, twarz miała czerwoną od płaczu. Włosy miała zaczesanego w koka. Ubrana była w luźną niebieską koszulkę z logo Adidasa i czarne dresy zwężane przy końcu.
-Cześć Dani-powiedziałam i przytuliłam ją
-Hej-szepnęła słabo i odwzajemniła uścisk-Dziękuje że jesteś! Wejdź
-Nie masz za co dziękować, potrzebujesz mnie więc jestem-powiedziałam i weszłam do środka
-Napijesz się czegoś?-zapytała-Kawy, wody, herbaty
-Soku pomarańczowego, jak masz oczywiście-powiedziałam 
-No pewnie. To mój ulubiony. Jesteśmy wkońcu spokrewnione.-zaśmiała się słabo i poszła do kuchni, wróciła po chwili z dwiema szklankami soku pomarańczowego.
-Co się stało Daniell?-zapytałam zmartwiona
-Ja, ja, ja,.... ja jestem w ciąży-powiedziała i wybuchła płaczem
-Ej czemu płaczesz? To źle?-objęłam ją-Daniell jesteście już po ślubie, dobrze zarabiacie, macie duży piękny dom.Nic nie stoi wam na przeszkodzie abyście mieli dziecko. Nie macie już 18 lat. Jesteście już dorośli. Zamierzasz czekać do trzydziestki aby mieć dziecko?
-No w sumie masz racje, ale ja mam fitness club, przez dziewięć miesięcy mam nic nie robić?-zapytała
-To jest twój jedyny  problem?-zaśmiałam się-Przecież możesz prowadzić zajęcia dla kobiet w ciąży. Jest tyle pomysłów.
-Ale jak na to zareaguje Liam?-zapytała
-Jestem pewna że się uciesz-powiedziałam-Szczerze to ci zazdroszczę. Masz  cudownego męża. Jesteście szczęśliwi a do tego dziecko w drodze.-dodałam 
-Oj no w końcu, prędzej czy później znajdziesz tego jedynego-powiedziała i mnie przytuliła- Kiedy wróci Liam to mu powiem obiecuje.
-Trzymam cię za słowo-powiedziałam
-A w ogóle to co tam u ciebie jak tam w pracy?-zapytała
-Jest dobrze. Doszedła teraz do nas nowa osoba. Mężczyzna, Zayn-powiedziałam
-I co przystojny?-zapytała
-I to jak!-powiedziałam
Usłyszałyśmy trzask drzwi.
-Kochanie już jestem!-krzykną Liam
-O hej Rozalia-powiedział kiedy wszedł do salonu
-Cześć Liam-pomachałam mu
-Kochanie co się stało?-zapytał kiedy zobaczył zapłakaną twarz żony
-Nic-powiedziała Daniell a ja posłałam jej złowrogie spojrzenie 
-Liam bo widzisz ja, ja jestem w ciąży-powiedziała i zaczęła wpatrywać się w męża czekając na jego reakcje.
Liam wstał podniósł ją, i obkręcił parę razy. Po czym czule pocałował.
-I niby tego się tak bałaś?-zapytał ze śmiechem-Kochanie to cudownie.Bałaś się mojej reakcji?Niedawno ci mówiłem o dziecku. Czekaj chwile! Wczoraj ci mówiłem o dziecku-dodał i wybuchł śmiechem.

Daniell teraz płakała ale tym razem ze szczęścia.Mi też po policzku spłynęła pojedyncza łza. Zazdrościłam im. Byli szczęśliwi. Dan ma Liama, Niall ma Clarise. I pozostaje ja, samotna ja.Muszę załatwić sobie kota. To nic że wtedy będę już starą panną z kotem. Bynajmniej będę miała kotka, który będzie mnie rozumiał.
-To ja już pójdę-powiedziałam wzięłam ze skórzanej sofy swój płaszcz, ubrałam buty i wyszłam.Dan i Liam nawet nie nie zauważyli byli zajęci sobą.
******************************************************
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
SPĘDZONYCH W RODZINNEJ, CUDOWNEJ ATMOSFERZE!!!!!ORAZ OD RAZU ŻYCZĘ POWODZENIA TYM KTÓRZY JUŻ ZA 4 DNI PISZĄ TESTY. PRZEPRASZAM ŻE WAM O TYM PRZYPOMINAM.:(
KOCHAM WAS::************8
SZCZYPIOREK:***
           5 KOMENTARZ= NOWY W ŚRODĘ 
ps.Jak wam się podoba szablon?

czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 9



Rozdział 9

 Minęły 2 tygodnie. Z Harrym o dziwo było dobrze. Co jeszcze było świetnie. Normalnie rozmawialiśmy, śmialiśmy się i ogólnie było pomiędzy nami ok.Nie wiem czy to jego plan czy co ale zaczynałam go lubić.
-Dzień dobry-powiedział Richart- Jak pewnie zauważyliście zostało dostawione nowe biurko
-Nie zauważyłem-powiedział Harry ze sarkazmem na co ja zakryłam usta dłonią by nie zacząć się śmiać.
Zachowywał się jak takie dziecko ze szkoły które za wszelką cenę chce rozbawić całą klasę i się popisać.
-Dobrze Harry mam nadzieje że  teraz  je widzisz -powiedział Richart co ja skwitowałam kolejną dawką śmiechu. Nie wiem co się ze mną dzieje cały czas się rechoce jak głupie dziecko z podstawówki.
-A więc tak będziecie mieli kolegę w pracy-powiedział a do biura wszedł seksowny Mulat z lekkim zarostem, czarnymi włosami i pięknymi brązowymi oczami
.-To Zayn Malik i będzie teraz razem z wami pracował.-Dodał a Zayn popatrzył się w moją stronę i posłał przyjazny uśmiech-To ja zostawiam was samych abyście mogli się lepiej poznać
-Jestem Rozalia-powiedziałam i wyciągnęłam rękę w stronę chłopaka
-Zayn-powiedział i ucałował wierzch mojej dłoni
Dżentelmen*:*
-Zayn-wyciągnął rękę w stronę Harrego który mierzył mnie zabójczym spojrzeniem
-Harry-powiedział i wymuszanym uśmiechem uśmiechną się w stronę Zayna
-A więc Zayn gdzie studiowałeś?-zapytałam 
-W Brighton-powiedział -A wy?
-Ja w Cambridge-powiedziałam
-A ja tu w Londynie-powiedział Harry
-O nie źle-powiedział i każdy zają się swoimi papierami. Zapanowała niezręczna cisza, w której słychać było tylko moje lekkie stukanie w biurko. Czułam na sobie wściekły wzrok Harrego. Nie rozumiałam o co mu chodzi.
-Idę po kawę chcecie coś?-zapytał Zayn
-Cappuccino z podwójnym cukrem jakbyś mógł-powiedziałam 
-Ja nic nie chce-powiedział Harry i wrócił do pisania czegoś na komputerze
-Podoba ci się ?-zapytał Harry prosto z mostu

-Co?-zdziwiłam się 
-Po prostu spytałem czy ci się podoba-powiedział i wzruszył ramionami
-Nie wydaje mi się żeby to był dobry temat na rozmowę, szczególnie z tobą-powiedziałam
-Acha dzięki-powiedział i chyba się obraził bo nic więcej nie powiedział.
Serio on myśli że będę go przepraszać za to że nie chce mu powiedzieć czy Zayn mi się podoba. Nie jesteśmy przyjaciółmi! 
Zadzwonił mój telefon.Spojrzałam na wyświetlacz ,,Dani"
-Halo?-zapytałam
-Cześć Rozalio-powiedziała smutnie Dan-Mogłabyś do mnie przyjechać?
-Pewnie ale co się stało?-zapytałam
-To nie jest rozmowa na telefon-powiedziała
-Dobrze to zaraz po pracy będę-powiedziałam 
-Dziękuje-szepnęła
-Nie masz za co-powiedziałam a ona się rozłączyła
-Kawa-powiedział Zayn który wszedł do biura i podał mi cappuccino
-Dziękuje-powiedziałam i posłałam mu najszczerszy uśmiech. On odpowiedział tym samym.
Spojrzałam na Harrego wywrócił oczami. Boże serio jak on się zachowuje? Może on jest zazdrosny? Ale chwila o kogo? Może jest zazdrosny o Zayna? Nie chyba, nie chociaż nie znam jego orientacji. A może jest zazdrosny o ciebie?-powiedział piskliwy głosik w mojej głowie. Nie no proszę cię! A może Zayn psuje mu plan? Boże nie wiem. Nie ogarniam tego faceta. Ogólnie trudno ogarnąć facetów! A niby gadają że to kobiety trudno ogarnąć? Gubię się w swoich myślach. A jeszcze ten telefon od Dani. Ciekawe co się stało? Może pokłóciła się z Liamem? A może chciała po prostu ze mną porozmawiać? Nie widziałyśmy się od  wtedy kiedy byłyśmy w klubie. Ile to 3 tygodnie. Tak Rose byłaś za bardzo pochłonięta pracą by widywać się ze swoimi przyjaciółmi. Z Niallem też się tyle nie widziałam, on też wogóle nie zadzwonił, nic. Pewnie jemu też staż daje znać. Pracuje przecież w szkole, użera się z problemową młodzieżą. Szczerze to go podziwiam, nie mam psychiki by pracować z dziećmi. Które nie zawsze są takie słodkie i nie winne na jakie wyglądają. 
-Halo ziemia do Rozali!-powiedział Zayn wyrywając mnie z moich przemyśleń
-Um przepraszam zamyśliłam się mówiłeś coś?-zapytałam
-Tak pytałem się czy wyskoczysz ze mną dziś po pracy na drinka-powiedziała
-Z przyjemnością ale umówiłam się z przyjaciółką-powiedziałam a Harry prychną. Na co ja posłałam mu zabójcze spojrzenie.-Ale z przyjemnością wyskoczyłabym z tobą na kolacje w Sobotę.
-To jesteśmy umówienie, możemy jeszcze wszystko ustalić jutro jak ci się śpieszy-powiedział
-Z przyjemnością-powiedziałam.
Wyłączyłam komputer i ubrałam płaszcz.
-To do jutra-powiedziałam-Miłego popołudnia.
-Pa Rozalia-powiedział Zayn
-Cześć Harry-powiedziałam a on nic.
Spadaj-szepnęłam i wyszłam z biura. Co za męczący człowiek.
*******************************************************
Hahahhahahahhahahahaha mamy trójce. Przepraszam od razu. A i dzień dobry.! Miało być wczoraj a wyszło dziś.
Jest i Zayn nareszcie! i także nareszcie wolne. Kolejny w Sobotę, i wtedy złoże wam Wesołych ŚWIĄT!
TAK WIĘC LICZĘ NA KOMENTARZE!
KOCHAM WAS 
SZCZYPIOREK ŻYGADŁO 
KOCHAM :*******************************************

czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 8

Rozdział 8

-Ok jak chcesz to wpadaj-powiedziałem do Louisa, który mówił że potrzebuje przyjacielskiej rady 
-Nie długo będę wolisz Danielsa czy Walkera?-zapytał
-Nie Lou ja nie piję-powiedziałem 
-Ej no nie bądź taki napij się z kumplem-powiedział
-Odpada ostatni raz jak się z tobą napiłem ledwo wytrzymałem w pracy-powiedziałem
-To wypije sam-powiedział i się rozłączył
Westchnąłem i ogarnąłem bajzel w salonie. Poszedłem  do kuchni gdzie przygotowałem jakieś przekąski. Usłyszałem dzwonek do drzwi i od razu trzask zamykanych drzwi. Louis wszedł do mojej kuchni wyciągną sobie szklankę , napełnił ją Johym Walkerem i wypił duszkiem.
-Kurde stary co się stało?-usiadłem na przeciwko przyjaciela w salonie
-Zakochałem się-jękną i nalał sobie kolejną porcje whisky
-To źle?-zapytałem zdziwiony
-A niby dobrze?-odpowiedział pytaniem na pytanie- Weź no! Zakochanie równa się stały związek, nie potrafię tak ! Jestem kobieciarzem
-Lou nie uważasz że czas się ustatkować?-zapytałem
-Żartujesz tak?-wybuchł śmiechem -Nie potrafię tak!
-Przestań cały czas gadać że nie potrafisz!-powiedziałem-A kto to wogóle jest?
-Eleanour Calder-powiedział- Odbywa staż na recepcji w hotelu, w którym dostałem się na staż w restauracji
 -Będziesz odbywał staż? Łał na serio-zdziwiłem się
-Dziękuje że we mnie wierzysz.-powiedział z sarkazmem-Nie wiem jeszcze. Ona odbywa staż w tym samym hotelu. Nie wiem chce się w niej odkochać. Ona mnie nienawidzi. Uważa że jestem nadętym pięknisiem, sama tak mi  powiedziała.
-Łał widzisz Loui oboje trafiamy na dziewczyny które nas nienawidzą-powiedziałem
-No ale ty przynajmniej się nie zakochałeś w niej-powiedział i nalał sobie kolejną porcje
-No tak, chyba tak-powiedziałem i upiłem whisky z butelki
Louis się zakrztusił.
-Stary nie mów mi że zakochałeś się w Rozali!-krzykną
-Nie, chyba nie. Ale co z tego? Ona mnie nienawidzi, ja jej nienawidzę-powiedziałem
-No ale wiesz pomiędzy nienawiścią a miłością jest nie wielka różnica-powiedział
-Czekaj, czekaj skąd ty bierzesz te swoje mądrości życiowe?-zapytałem i wybuchłem śmiechem
-Taaa, dzięki. Człowiek raz się czymś wykarze a i tak się z niego śmieją-westchną i nalał sobie do szklanki whisky
-Wiesz ta miłość to pewnie oznaka tego że się starzejemy przyjacielu-westchnąłem i upiłem alkoholu
-Ta pewnie tak-westchną
-Wiesz co jest najdziwniejsze? Że coś tam-wskazał na serce- Pokazuje że to z nią chcę spędzić resztę życia, pokazuje że nie chce aby to była kolejna dziewczyna na jedną noc. Takie szybsze bicie serca. Harry ja się nigdy tak nie zachowywałem! Pomóż mi!
-Temu nie da się pomóc, to jest właśnie miłość stary-powiedziałem i upiłem dużego łyka Walkera.

*****************************************************
żygadło<3 tęczą ! Przepraszam że musieliście tak długo czekać ale w sumie to też wasza wina i tym razem wam nie odpuszczę! Ma być 5 komentarzy i następny w środę. W środę ponieważ w pon, wt i sro mam masę kartkówek i spr. Nauczyciele gnębią przed świętami boże nie wiem jak to wytrzymam !
A więc do zobaczyska ludziska!
5 KOMENTARZY= NOWY ROZDZIAŁ W ŚRODĘ
KOCHAM SZCZYPIOREK:******************************************

wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział 7

Rozdział 7

Piękna łąka z cudownymi kwiatami. Lekki powiew wiatru, cudowny szum lasu i pięknie świecące słońce. Do tego ja, ubrana w piękną białą suknię i welon. Krocząca przez łąkę w stronę przecudownego barokowego kościółka. Otwieram dębowe drzwi. Tam wszyscy już czekają, cała rodzina, przyjaciele i też rodzina pana młodego.Pan młody, odwrócony do mnie tyłem nagle się odwraca a to wszystko pryska niczym bańka mydlana. To Harry. Krzyczę i próbuję otworzyć drzwi od wyjścia do kościoła, ale na darmo. Pogoda z pięknej cudownej, zmienia się w wielką burzę. Okna pękają a ja dalej próbuję krzyczeć. Oprócz nas w kościele nie ma już nikogo. Harry do mnie podbiega, łapie mnie w tali i zachłannie całuje. 
Budzę się, zalana potem i przerażona. Moja głowa pęka. Nic nie pamiętam z tamtego wieczoru. Nawet nie wiem jak znalazłam się w swoim mieszkaniu. Opadam znowu na łóżko i do ręki biorę mojego białego I-phona. 8:35. Zerwałam się, wplątałam w pierzyny i jak długa upadłam na dywanik przy łóżku. Jęknęłam i podniosłam się. Pognałam do łazienki gdzie wzięłam zimny 2 minutowy prysznic.Na zaspaną twarz nałożyłam puder, na oczy kremowy cień a rzęsy podkreśliłam mascarą. Z szafy wyciągnęłam to.  Wzięłam klucze i wybiegłam z mieszkania. Wsiadłam do swojego samochodu i wyjechałam z parkingu. Na ulicach Londynu nie było zbyt dużego ruchu za co dziękuje losowi bo i tak już byłam wystarczająco spóźniona. Zaparkowałam na parkingu i zamknęłam samochód. Szybko pobiegłam( jak na takie szpilki to to było szybko) do firmy zahaczyłam o bufet gdzie kupiłam dwa rogaliki i czarną mocną kawę.Wjechałam windą modląc się w duchu o to żeby nie wpaść na Richarda.  Pech chciał że akurat stał przy recepcji.Odwrócił się w moją stronę zawzięcie czytając jakiś dokument przez co mnie nie zauważył.
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie-powiedziałam
-Dobrze, dobrze papiery leżą na biurku. Teraz przepraszam jestem zajęty.-powiedział a ja odetchnęłam z ulgą i poszłam do biura.
-Dzień dobry Rozalio jak się czujesz po ostatniej nocy?-zapytał z uśmieszkiem Harry.
-Ale co?-zdziwiłam się, byłam otępiała, głowa mnie bolała a do tego jeszcze ten sen który nie chce wypaść mi z głowy.
-Oj kochanie, naprawdę nie pamiętasz wczorajszej nocy?-zapytał znowu z cwaniackim uśmieszkiem
-Nie a coś się niby zdarzyło?-zapytałam i próbowałam wygodniej ułożyć się na fotelu
-Nie pamiętasz tej cudownej, noc? Nie pamiętasz najlepszej nocy w swoim życiu?-zapytał 
-Boże Harry, nie mam ochoty ani samopoczucia na te twoje głupie gierki-westchnęłam rozłożyłam nogi na biurku i ułożyłam się wygodniej na fotelu. Wzięłam rogalika i pierwszy kęs wylądował w moich ustach.-Możesz powiedzieć mi co się wczoraj wydarzyło albo nie bez różnicy mi to. Wiem tylko że byłam pijana i nic co wtedy zrobiłam nie ma najmniejszego znaczenia
-Ludzie po pijaku mówią prawdę i robią coś na co nigdy by się nie odważyli na trzeźwo-powiedział-Mi to wystarcza- dodał i się zaśmiał
Wywróciłam oczami, nie ogarniam tego faceta. Jest nie przewidywalny. Jednego dnia wydziera się na mnie, drugiego normalnie gada. Jest strasznie skomplikowany. Szczerzę to nawet nie chcę wiedzieć co zrobiłam wczoraj. Nigdy więcej tyle nie wypije. 
Próbowałam coś ogarnąć z tych papierów które dał nam Richard ale kompletnie nie miałam do tego głowy. W moim umyśle siedział jeden strasznie natręty koleś. Rose weź się ogarnij! Cały czas myślałam o tym dziwnym śnie, i o tym co mi dzisiaj powiedział. Jedak najgorsze w tym wszystkim jest to że nie wiem czy go nienawidzę czy może coś kompletnie innego. Wiem jedno to uczucie mnie przeraża i nie wiem co z tym zrobić. No bo co podejdę do niego i powiem ,, Ej weź coś zrób bo zaczynam cię lubić" albo ,, Posłuchaj wciel ten swój złowieszczy plan w życie bo będzie źle". Chwila czy ja właśnie potwierdziłam że go lubię? O kurde nie ogarniam swoich własnych myśli! Pomocy!
*******************************************************
Boże takie flaki z olejem. Przepraszam!!! Wiem że jest nudno i kompletnie się nie dzieje + takie to wszystko krótkie i nudne. Kocham was i dziękuje za to że to czytacie mam nadzieję że choć troszkę wam to się podoba. 
Następny:
5 komentarz = nowy rozdział w Niedziele <33333
Szczypiorek:********************