Obudziłam się.Wczorajszy wieczór był cudowny. Wstałam i podeszłam do okna, gdzie odsłoniłam firankę. Padał siarczysty deszcz. Westchnęłam, w końcu jest początek listopada. Coraz bliżej do świąt. Już nie mogłam się doczekać, kiedy nareszcie pojadę do dziadków. Stęskniłam się za nimi. Babcia nie radzi sobie z komputerem więc najczęściej rozmawiamy przez telefon ale i tak nie długo. Poszłam do łazienki włosy rozczesałam i związałam w koka na czubku głowy a twarz przemyłam. Skierowałam się do kuchni, gdzie wyciągnęłam miskę, moje ulubione musli i białą czekoladę. Wsypałam musli do miski i zalałam mlekiem, z ekspresu zrobiłam sobie latte gdzie dodałam kawałki białej czekolady.Ze wszystkim poszłam do salonu i włączyłam tam telewizor. Zamierzałam cały dzień spędzić w piżamie przed telewizorem kompletnie nic nie robić. Włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach w celu znalezienia czegoś ciekawego. W końcu trafiłam na komedię romantyczną książę i ja. Uwielbiam ten klimat królewskiej miłości. Przecież każda dziewczynka marzy o takim księciu z bajki, który przyjedzie na białym koniu i wyzna jej miłość. Nawet taka stara dziewczynka jak ja o tym marzy, tylko ja już po części pogodziłam się z tym że życie jest zdradziecką suką i nie zawsze idzie po naszej myśli. I wybucha to całe i żyli długo i szczęśliwie. To naiwna baśń, która zawsze kończy się happy endem. Ale ludzie lubią jak coś wybiega z poza ludzkiego życia. Lubią fantasy, cudowne romansidła gdzie na każdym kroku jest wypowiadanie słowo kocham cię i jest cudownie. Nawet jeśli jest jakaś przeszkoda to i tak udaje się nią ominąć bo przecież to True love. Takie wszystko to przesłodzone. Ale raz na jakiś czas potrzebny mi jest cukier w tym moim nic nie wartym, cholernie nudnym życiu. Wracając do filmu. Opowiada on o studentce medycyny Paige i księciu dani Edwardzie. Edward wyjeżdża do Ameryki by przez chwile przestać być zaplątanym w ten królewski wir obowiązków poznaje tam Paige. Ona nie wie że Eddie jest księciem. Zakochują się w sobie i tak zaczyna się ich sielanka.
Kiedy film się skończył postanowiłam się ogarnąć ubrałam się w dresy, białą bokserkę i luźną koszulkę.
Miałam w planie zrobić dobry obiad. Sprawdziłam zawartość lodówki i stwierdziłam że mogę zrobić lasagne. O której myślałam od kilku dni.Wyciągnęłam wszystkie składniki. Zaczęłam ją przysądzać i kiedy skończyłam włożyłam do piekarnika.Nastawiłam zegarek kuchenny na 1 godzinę i wróciłam do salonu. Wzięłam laptopa, rozsiadłam się na kanapie i przełączyłam na kanał muzyczny. Włączyłam laptopa i zaczęłam przeglądać portale społecznościowe i plotkarskie. Kiedy usłyszałam pikanie wstałam i pobiegłam do kuchni. Lasagne była już gotowa. Nałożyłam sobie na talerz dość dużą porcję i wraz z sokiem pomarańczowym wzięłam do salonu. Zaczęłam się nią zajadać, kiedy zadzwonił telefon. Dzwoniła babcia Agnes.
-Cześć babciu-powiedziałam z pełną buzią szybko przeżuwając pokarm
-Cześć dziecko!Jak tam ci w tej pracy?-zapytałam
-No jest dobrze babciu-powiedziałam połykając
-A jak tam z jedzeniem mam nadzieję że nie głodujesz-powiedział
-Nie babciu, właśnie jem wielki kawałek lasagne-powiedziałam-Ostatnio nieźle przytyłam
-To dobrze Rozalio-powiedziała-Przy najmniej wiatr cię nie porwie! Sucherlaku!
Wywróciłam oczami.
-Babciu jem normalnie-westchnęłam
-A masz już jakiegoś kawalera?Czy nareszcie doczekam się bycia prababcią?-zapytała a ja kolejny raz wywróciłam oczami.
Babcia była dość młoda. Spoglądając na wiek mój i taty. Babcia miała 60 lat a tato 43. Wychodzi na to że urodziła tatę w wieku 17 lat. Ech czy w tej rodzinie każdy musi mieć już ułożone życie przed 20 poza mną?
-Nie babciu nie mam nikogo-westchnęłam z irytacją
-Ależ kochana ja w twoim wieku miałam już 7 letniego syna i do tego kolejnego w drodze-powiedziała
Nie wspominałam że mam wujka? Christophera. Z nim mam lepszy kontakt niż z tatą. Wujek Christopher jest moim chrzestnym a jego żona Rachel, moją matką chrzestną. Moja rodzina nie jest zbyt wielka. Ja, Tato Michael, mama Charlotte, Babcia Agnes, dziadek Fabian, wujek Christopher, ciocia Rachel i moja cudowna siostra cioteczna 14 letnia Laurel.
-To co kochanie? Widzimy się na święta?-zapytała babcia
-No pewnie-powiedziałam
-Dobrze kochana to trzymaj się tam-powiedział
-Pa babciu-powiedziałam i rozłączyłam się
Westchnęłam i rzuciłam się na łóżko. Babcia ma rację. Jestem już stara i już dawno powinnam założyć rodzinę! Ale co ja poradzę na to że jestem brzydka i nikt jakoś za mną się nie ogląda? Dan, Niall już układają sobie życie. Tylko ja nie potrafię. Jest jeszcze Zayn. Tak Zayn. Ale co z tym Zaynem? Sama nie wiem.
Jest i Harry-powiedział głosik w mojej głowie
-Nawet o tym nie myśl-powiedziałam i rzuciłam poduszką w sufit.
******************************************************
Rozdziały będą dodawane w weekendy!
4 komentarze = Sobota nowy rozdział!
Szczypiorek:*
<3333
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! ! Czekam na nexta! !
OdpowiedzUsuńSuper :-)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Tylko raz na tydzień? Ehhh... przykro że smutasz ;ccccccc
OdpowiedzUsuńCzekam!!! ;***
Sweet. Rose myśli o Harry'm...
OdpowiedzUsuńCiekawe jak będzie wyglądał jej wujek..hm...
Czemu raz na tydzień?! Nie kochasz mnie!?
Czekam i weny :*