niedziela, 29 czerwca 2014
Rozdział 20
-Byłabyś mi w stanie wybaczyć, abyśmy zaczęli wszystko od nowa?
Patrzyłam na niego zdziwiona.
-Harry-westchnęłam-Nie za bardzo wiem co ci powiedzieć
-Taa rozumiem. Tego się nie da wybaczyć i wogóle-powiedział-Nie musisz się tłumaczyć
-Daj mi dokończyć!-powiedziałam donośniej-Wybaczyłam ci już wcześniej.Więc proszę cię wymarzmy temat okropnej przeszłości i zacznijmy żyć tym co teraz.
-Ymm to może, pojechałabyś ze mną na świąteczne zakupy?-zapytał-Kompletnie nie wiem co kupić rodzinie
Wybuchłam śmiechem.
-Teraz to się czuję troszkę wykorzystana-powiedziałam
Harry przechylił głowę w geście tego że nie rozumie
-No bo chciałeś zacząć wszystko od nowa tylko dlatego że nie wiesz co kupić na święta-wytłumaczyłam mu
Teraz to on wybuchł śmiechem.
-Nie sądziłem że odbierzesz to w taki sposób-powiedział
-Przepraszam, po prostu mam dzisiaj skłonność do żartu-westchnęłam
-Jest dobrze. Lubię cię taką-powiedział
Uśmiechnęłam się.
-Dobra trzeba to skończyć bo nam sklepy pozamykają-powiedziałam i zajęłam się pracą
Po godzinie kiedy skończyliśmy już mieliśmy wychodzić w drzwiach zderzyłam się z Zaynem. Przeklną i lekko mnie popchną. Wywróciłam oczami i spojrzałam na Harrego. Patrzył złowrogo na Zayna,a jego dłonie były zaciśnięte.
-Choć-powiedziałam i wzięłam go za rękę
***
-Harry weź ten wisiorek jest piękny-powiedziałam, kiedy z Harrym byliśmy w kolejnym sklepie a Harry jeszcze nic nie wybrał. Za to ja zdążyłam już kupić zegarek dla wujka, śliczną broszkę dla babci i ukochane książki o wędkarstwie dla dziadka. Szukałam teraz prezentu dla Rachel i Laurel.
-Nie uważasz że jest za zwyczajny?-zapytał Harry
-Boziu Harry mówisz tak o kolejnym prezencie. Co dla ciebie nie będzie za zwyczajne?-zapytałam- Mam dość Harry ten wisiorek jest śliczny
-Czy ja wiem. Zwyczajny-powiedział-A tobie się podoba?
-Tak i myślę że twojej też się spodoba-powiedziałam
-Czyli co wsiąść go?-zapytał
-Tak, tak Harry. Proszę weź go-powiedziałam
-Dobrze to ja pójdę do kasy-powiedział
A ja zaczęłam szukać jeszcze jakiś prezentów dla Laury i cioci Rachel.
W końcu znalazłam cudowny zegarek. Wzięłam go.
-To co idziemy dalej?-zapytał Harry
-Pewnie miejmy nadzieję że nie wykończysz mnie swoim nie zdecydowaniem-powiedziałam
-Jestem zdecydowaną osobą. Tylko teraz nie za bardzo wiem co kupić rodzinie.-powiedział
-Rozumiem-pokiwałam głową-Ale i tak jesteś bardziej niezdecydowany ode mnie
-Taaa, nie zgodzę się z tobą-powiedział i zatrzymał się
-Wiesz wolałabym abyśmy szli dalej bo jeszcze zamkną nas w tym centrum-powiedziałam
Wywrócił oczami i dorównał mi kroku.
-Nie wiedziałem że to kiedykolwiek powiem ale lubię cię Fobster, bardzo cię lubię-powiedział i odwrócił się w moją stroną
-A mnie jeszcze bardziej denerwujesz niż w liceum-powiedziałam
-Że co proszę?-zapytał zdziwiony
-Jesteś masakryczny, denerwujący i niezdecydowany-powiedziałam
-Ałć-powiedział i przyśpieszył tak że nie mogłam go dogonić
-Harry czekaj, żartuję przepraszam-powiedziałam zdenerwowana i i zaczęłam za nim biec.
Nawet nie wiem kiedy wylądowaliśmy w męskiej toalecie.
-Ach ten twój sarkazm Rozalio-powiedział i przybił mnie do ściany
-Może teraz chcesz powiedzieć jaki to jestem niezdecydowany-zapytał z błyskiem w oku.
-Nie trzeba-powiedziałam
-Czyżby?-zapytał a nasze twarze znowu dzieliły milimetry
-Znowu to robisz!-westchnęłam zdenerwowana
-Co takiego?-zapytał zdziwiony
-Mącisz mi w głowie-powiedziałam-Choć my skończyć te zakupy
Dodałam i wyszłam z łazienki.
******************************************************
Witam! Dobry wieczór. Gdyby nie to że mam beznadziejny internet to rozdział byłby szybciej! A tu internet raz jest raz go nie ma! To dobranoc kochani! Nareszcie wakacje!!! Kocham was bardzo!!
Szczypiorek:****************
6 KOMENTARZY= KOLEJNY W ŚRODĘ ALBO CZWARTEK NIE JESTEM PEWNA
:))))))))
czwartek, 26 czerwca 2014
Rozdział 19
W Niedzielny poranek,kiedy ja miałam zamiar spać do 12. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam z łóżka i poczłapałam do drzwi.
-Kogo to niesie tak rano-jęknęłam kiedy otworzyłam drzwi
-Witaj kochana przyjaciółeczko, która nawet nie była łaskawa by zadzwonić.-do mojego mieszkania wtargnęła Daniell.
-Hej, hej-powiedziałam
-Zabawne, bardzo. Wiesz jak się martwiłam! Przecież dobrze wiesz że w moim stanie nie powinnam się martwić-powiedziała a ja wywróciłam oczami. Ach ta Danii przewrażliwiona na punkcie ciąży. Jest dopiero w 3 miesiącu, a już panikuje. Masakra
-Ty mi tu nie wywracaj oczami tylko mów co z tobą było-powiedziała
-Napijesz się czegoś kawy, herbaty?-zapytałam
-Herbaty-powiedziała a ja poszłam do kuchni.
Kiedy już zaparzyłam sobie kawę a Daniell herbatę z parującymi cieczami poszłam do salonu.
-Tak więc, mów czemu nie dawałaś znaku życia. Czyżbyś wyjechała gdzieś z Zaynem?-zapytała
Taa z Zaynem to ja mogę pojechać do Honolulu. Małpy straszyć.(sorki tak mi się wzięło)
Opowiedziałam Dan całą historię zaczynając od początku piątku. Kończąc na dzisiaj.Pomijając jeden bardzo maluteńki szczegół pocałunek z Harrym.Podwójny pocałunek z Harrym. Ale przecież to tylko nie winny szczególik. Oj dobra. Powiem wszystko Daniell jak będę pewna na sto procent.
-Nie miałam pojęcia-westchnęła-Tak mi przykro Rozalia.
Wzruszyłam ramionami.
-Jakoś to będzie. Ogólnie rzecz biorąc to jest dobrze. Przecież nic mi się nie stało.-powiedziałam
A ona mnie przytuliła.
-Jesteś cholernie silna. Tego ci zazdroszczę. Tej siły i ducha walki-powiedziała wtulona we mnie
-Nie jestem silna, ja próbuję być silna-powiedziałam
Resztę dnia spędziłam z Dan najpierw ugotowałyśmy obiad. Upiekłyśmy sernik i na koniec obejrzałyśmy film. Brakowało mi takich dni. Spędzonych tylko z nią. Na takich babskich rozmowach. Cieszę się że miałyśmy okazję by spędzić razem czas.
***
Poniedziałek. Sama nazwa wskazuje że to nie będzie najlepszy dzień.Pff zresztą kiedy ja mam dobry dzień? Zwlekłam się z łóżka i poczłapałam do łazienki.Włosy były troszkę przetłuszczone więc zrobiłam z nich koka.Umalowałam się i poszłam do garderoby w poszukiwaniu ubarń.Po chwili wybrałam jasną koszulę w kwaitki, jasne miętowe spodnie, torebkę, zegarek i lity. I do tego wybrałam kremowy płaszcz.
Zrobiłam sobie kanapki z sałatą i ogórkiem. Zrobiłam sobie kawę którą zalałam do termicznego kubka i wyszłam z domu.
Pojechałam pod firmę. Nie wiem jak wytrzymam ten dzień. Czuję się skołowaciała i nieprzytomna. Do tego....Zayn. Tak Zayn. Stał pod firmą i palił papierosa. Wywróciłam zła oczami.Spokojnie Rose.
-Cześć Rosi-powiedział słodko Zayn
Przypieprzyć ci? Spokojnie Rozalio, wszystko jest dobrz. Oddychaj, będzie dobrze.
-Spokojnie-szepną Harry, który stał w holu
Oddetchnęłam z ulgą. Jeju co to było? To Rozii? Obiecuję że jeśli jeszcze raz tak powie to mu przywalę.
-Dzięki Harry-westchnęłam
Jeżeli ktoś by mi powiedział 3 tygodnie wcześniej że to bardziej będę nienawidzić Zayna od Harrego to wybuchnęłabym niepochamowanym śmiechem. A teraz? No właśnie sama nie wiem jak to do końca jest teraz.
-Wszystko w porządku?-zapytał Zayn w pracy
-Oczywiście-powiedziałam i posłałam mu jeden z tych oszukanych uśmiechów.
-Wiesz że jeśli będzie coś nie tak, to zawsze możesz mi powiedzieć-powiedział
-Wiem Zaynusiu. Mam do ciebie pełne zaufanie- powiedziałam sarkazastycznie. Spojrzałam na Harrego. Chował głowę w papaierach żeby nie wybuchnąć śmiechem.
-Rozalio wtedy w piątek znikłaś mi gdzieś-powiedział
-A tak. Harremu było bardzo smutno i tak ten spędziłam weekend u niego. Z tego co wiem ty też nie byłeś samotny. Widziałam cię z plastikową blondynką więc ten. Kurczę przepraszam miałam powiedzieć piękną. Nie powiedz jej tego proszę. Czekaj to ta która cię zostwiła tak? Czy ta która ciebie nie tolerowała? Zresztą nie ważne! Życzę powodzenia na nowej, starej drodzę życia-powiedziałam a Harry nie wytrzymał i wybuchł śmiechem. Zayn patrzył skołowaciały.
-Wszystko zepsułeś-powiedziałam i rzuciłam w Harrego papierową kulką.- Wiesz jak pracowałam nad tą przemową?
-Tssa, bardzo dorosłe zachowanie Rozalia-powiedział Zayn i wyszedł z pokoju.
Ałć.
-Ok a więc Zayna mamy z głowy-wzruszyłam ramionami
A Harry ponownie wybuchł śmiechem.
-Myślisz że będzie jeszcze z nami pracował?-zapytał z uśmiechem Harry
-Nie wiem-powiedziałam-Jak chce zostać prawnikiem to zostanie. Albo może nie podołać. Naprawdę nie wiem.
Przecież ja mu nic nie zrobiłam. Tylko powiedziałam prawdę. Ciekawe kiedy to on zamierzał mi powiedzieć prawdę? No nic zobaczymy.
-Rozalio?-zapytał nie pewnie Harry
-Hym?-powiedziałam, dając mu do zrozumienia że go słucham
-Byłabyś mi w stanie wybaczyć abyśmy zaczeli wszystko od nowa?
*******************************************************
Ugh! Przepraszam ale mam takiego misia
Niechcemisię i ten miś nie chce odejść. Przy okazj łapię depresję bo tak raz nie mam raz mam internet. Strasznie mnie to denerwuje. Plus ta pogoda tak dobija i to wszystko wyssysa ze mnie całą wenę.
Jutro koniec roku !! Mam nadzieję że wszyscy jesteście zadowoleni ze swoich ocen. No i szczęśliwego zakończenia roku !!!!
6 KOMENTARZY= KOLEJNY W NIEDZIELE
Szczypiorek:********************
sobota, 21 czerwca 2014
Rozdział 18
To jest żart proszę! Powiedzcie że to żart. Mama? Nie było nic gorszego?
Nie za bardzo wiedząc co robić pobiegłam do pokoju Harrego.Zamknęłam drzwi i weszłam do garderoby. Znalazłam jakieś granatowe dresy i czarną koszulkę z napisem The Rolling Stones. Szybko się w to ubrałam, po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi.
-Rose?-zapytał Harry szukając mnie, po chwili otworzył drzwi do garderoby
-Nie musisz się chować jak kochanka-powiedział i wybuchł śmiechem
-Hahaha takie zabawne-wywróciłam oczami-Nie chciałam się ukrywać, chciałam się ubrać.
-Dobra, dobra nie tłumacz się-powiedział-Choć przedstawię cię, i tak nie uda ci się wyjść niepostrzerzenie.
-Ta i co powiesz?-zapytałam-Mamo to jest znajoma z pracy której tak naprawdę nienawidzę, no i ona została prawie zgwałcona, ale ją uratowałem i przywiozłem tutaj.
-Nie nienawidzę cię, ale jeśli ty dalej..-przerwał sobie-Oj dobra jak chcesz to sobie tu siedź-jego humor od razu się zmienił
-Harry-powiedziałam kiedy miał już wychodzić-Przepraszam. Po prostu....
Nie dał mi powiedzieć bo wpił się w moje usta. Cała drgnęłam. Nie dał mi się długo nacieszyć swoimi utami bo po chwil przerwał.
-Choć jakoś cię przedstawię cię mamie-powiedział i zapał mnie za rękę. Jego ręka była taka miękka.
Złapał mnie stres. Co jak co miał mnie przedstawić ze swoją mamą. I co z tego nie myśl o tym. Co niby masz poznać swoją teściową czy co idiotko?
-Mamo to jest moja koleżanka z pracy-przedstawił mnie mamie-Jej no,no w jej bloku yyy... pękły rury no i nie ma wody i tak i dziś skończą jej to naprawiać tak?
Przytaknęłam.Rury! Rury? Rury. Rury serio Harry.Nie no cudownie to wymyśliłeś gratulacje geniuszu! Taa daj coś mu wymyślić.
-Miło mi cię poznać Rozalio-powiedziała-Jestem Anne
-Bardzo miło mi panią poznać-powiedziałam-Będę się już zbierać
-Nie, nie-powiedziała-Ja tylko przyjechałam zobaczyć jak Harry sobie radzi. A tak to przyjechałam do Ricka. Ty też mógłbyś czasem odwiedzić ojca w firmie. Przecież jesteś w tym samym mieście co on
-Mamo nie zaczynaj!-powiedział ostro Harry-Powiedziałem ci że nie chcę mieć z nim do czynienia.
-To twój ojciec-powiedziała spokojnie Anne
-Nie obchodzi mnie to! On jest moim ojcem tylko na papierze-powiedział
-Harry!Przestań się zachowywać jak dziecko. Masz 24 lata. A od 7 lat nie porozmawiałeś normalnie z ojcem. Myślisz że jest mu z tym dobrze że jego własny syn nie chce go znać?-zapytała
-Możesz o tym nie gadać przy Rozalii?-zapytał zdenerwowany
-Nie, niech się dziewczyna dowie jakim jesteś idiotą że nie potrafisz pogadać z ojcem. On się zmienił!-powiedziała
-To może ja..
-Nie-powiedzieli równocześnie nie dając mi dokończyć
-Harry-westchnęłam zdenerwowana -Moi rodzice od 24 lat mają mnie daleko gdzieś. Nawet nie wiem gdzie teraz są. Wychowali mnie dziadkowie.Ich nawet nie obchodzi czy żyję! Ostatni raz widziałam ich na mojej osiemnastce. A wiesz czemu? Bo musieli tu coś załatwić. Nawet nie wiedzą kiedy mam urodziny! Dobrze wiesz że ludzie popełniają błędy
-Błędy? błędy? Rozalia on okradał niewinnych ludzi, on okłamywał niewinnych ludzi-powiedział
-Harry on się zmienił-powiedziała jego mama ze łzami w oczach
-Sam dobrze wiesz że ludzie popełniają błędy. Ale potrafią się zmienić-powiedziałam.
-Nawet ty przeciwko mnie?-zapytał z wyrzutem-Dobrze na święta porozmawiam z ojcem. Ale nie obiecuję że się z nim pogodzę
-To ja już będę lecieć-powiedziała mama Harrego
-Odprowadzę panią-powiedziałam kiedy pani Styles szła obok mnie i posłała znaczące spojrzenie
-Masz duży wpływ na niego dziecko-powiedziała-Jesteś idealnym materiałem na synową
-Dziękuje-powiedziałam, a pani Styles wyszła. Nie wiem czemu nie sprostowałam jej sprawy że ja i Harry nie jesteśmy razem. Może nie potrafiłam a może nie chciałam? Sama nie wiem.
-Nareszcie poszła-powiedział Harry i rzucił się na sofę
-Ile ja bym dała aby mnie tak mama odwiedzała-westchnęłam i usiadłam na fotelu obok sofy
-UM przepraszam nie powinienem tak mówić-powiedział
-Proszę cię, nie masz za co przepraszać. Moi rodzice żyją więc nie ma za co przepraszać.-powiedziałam
Pokiwał twierdząco głową. Widać że moje wcześniejsze słowa wywołały u niego przemyślenia.
- A tak wogólę to masz moją torebkę?-zapytałam
-Tak leży na komodzie w przedpokoju-powiedział
-Odwiózł byś mnie do domu?-zapytałam
-Oczywiście-powiedział i wstał z sofy
Ja założyłam szpilki a on ubrał bluzę i kolejną dał mi.Na pewno wyglądałam cudownie. Dresy, T-shirt, za duża bluza i szpilki. Cudownie.
-Dam ci swoje buty-powiedział i wyciągną białe wysokie conversy
-Dziękuję-powiedziałam i wzięłam buty. To nic że one miały rozmiar 43 a ja mam 39. Były idealne. Bo Harrego.
Zamkną dom i wyszliśmy z mieszkania. Zjechaliśmy windą na parking. Harry otworzył mi drzwi i wsiadłam do środka.Przez cały ten czas nie zamieniliśmy ze sobą ani zdania. Nie wiem czemu ale ta cisza mi nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie, pozwalała odpocząć, wszystko przemyśleć.
-Umm dziękuję za wszystko Harry, naprawdę. Nie wiem co by było gdyby nie ty-powiedziałam i już miałam wychodzić.
Kiedy on ledwo słyszalnie szepną
-Rose?-przez co się odwróciłam
-Nie znienawidzisz mnie jeszcze bardziej za to co?-powiedział i wpił się w moje usta. Już drugi raz tego dnia.
-Już ci mówiłam że cię nie nienawidzę-powiedziałam i wyszłam z jego auta.
******************************************************
Witajcie! Bardzo mi miło że spełniłyście moją prośbę i było aż tyle komentarzy :)Dziękuję bardzo!!
Jak wam się podoba rozdział? Szczerze powiedziawszy jestem z niego nawet troszkę zadowolona.
Mam takie pytanko
Kto ma Polsat Sport i chciałby mnie przygarnąć na dwa tygodnie na Wimbledon? Bo nie mam Polsatu Sport (chociaż tata mi obiecywał że załatwi) :((( i nie będę oglądać:((((
Ale no nic. Cuś trzeba będzie wymyślić.
A i jak tam w szkolę kochani! Mam nadzieję że macie lepsze średnie niż ja. Chociaż jestem nawet z siebie zadowolona, ale wiem że mogłam lepiej. Ale nic
Dobrze bo się rozpisałam
Kolejny jak będzie 5 komentarzy we Wtorek
:******************************
Kocham was bardzo Szczypiorek:*******************
środa, 18 czerwca 2014
Rozdział 17
Obudziłam się w obcym pokoju, obcym łóżku pod obcą kołdrą. Pomimo tego że byłam kompletnie nieznanym pokoju to jego wystrój bardzo mi się podobał. Ściany był granatowe. A na ścianie na przeciwko łóżka była fototapeta Nowego Yorku nocą. Przy ścianie stała czarna komoda. Na kolejnej ścianie było okno i drzwiami prowadzącymi na taras. Okno było zaścielone szarą firanką. Kolejna ściana to łóżko a po dwóch stronach ustawione granatowe szafeczki nocne z szarymi lampkami.I na ostatnia ściana najbardziej rzuciła się w oczy i od razu dowiedziałam się w czyim mieszkaniu byłam.
Na tej ścianie było wielka ramka a w niej równie duże zdjęcie a na nim Harry prawdo podobnie z siostrą i mamą ale nie byłam do końca pewna. Harry na tym zdjęciu miał prawdo podobnie z 20 lat. Zdjęcie przestawiało ukończenie studii przez jego siostrę, byli szczęśliwi. Na zdjęciu nie było ojca Harrego.Nic dziwnego, z tego co pamiętam z liceum to to ze ojciec Harrego trafił do więzienia za przekręty ale jak to bogaci ludzie.Znalazł dobrego prawnika plus dopłacił sędzinie i wyszło na niego. A on tamtej pory Harry nie ma dobrych kontaktów z ojcem. W sumie to też trochę moja wina bo to ja powiedziałam to wtedy na stołówce w sumie wtedy wyolbżymiłam tą sprawę.Ale sam fakt że jego ojciec był na pierwszych stronach najsłynniejszych angielskich gazet to było coś. Poza tym to nie wiele wiem o Harrym i jego rodzinie.
Jeszce na tej ścianie były drzwi. Jedne prowadziły prawdo podobnie do salonu i reszty mieszkania a drugie to nie miałam bladego pojęcia. Powoli wstałam z łóżka i od razu pod bosymi stopami poczułam przyjemny materiał puchowego, czarnego dywanu który zakrywał panele.
Otworzyłam pierwsze ciemno brązowe drzwi. W tym pomieszczeniu była garderoba. Na wieszakach były marynarki, koszule, garnitury. Na dole idealnie ułożone buty a w szafkach bluzki i inne części garderoby. Wyszłam z pomieszczenia i przeszłam tymi drugimi drzwiami na korytarz. Na wprost były podwójne drzwi, które prawdo podobnie prowadziły do salonu.Obok nich były pojedyncze drzwi które pewnie prowadziły do kuchni a po lewej były następne. Skierowałam się do tych na lewo mając nadzieję że to łazienka i miałam rację.Łazienka była użądzona gustownie i glamurowo. Nie mogłam uwierzyć że to mieszkanie mógłby za projektować Harry.Jak długo zamierzać odbiegać od rzeczywistości komentując dom Harrego co?
Cholerny głosik w głowie!!! Tak, tak chciałam odbiec od wspomnień ale nie! Tak wczoraj prawie zostałam zgwałcona, tak wiem, pamiętam. Zayn mnie zdradził i tak naprawdę nie traktował mnie poważnie skoro tak szybko zadowolił się tamtą dziewczyną, tak wiem, bardzo dobrze pamiętam.Zamknęłam za sobą drzwi i spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie i co z tego?Miałam lekką szmarę na lewym policzku po uderzeniu tego Alfreda. Ściągnęłam gumkę która jakoś jeszcze utrzymywała moje włosy. Przeczesałam włosy grzebykiem który leżał na umywalce. Miejmy nadzieję że Harry nie ma wszów i innych okropieństw. Bez przesady Rose. Związałam je w koka na czubku głowy. Twarz przemyłam kilkakrotnie wodą. Spojrzałam na swoje ubranie. Moje rajstopy miały po kilka oczek i były całe podarte na stopach. spódnica jeszcze jakoś się trzymała. Poza tym że miała miliony paprochów i była masakryczne pogięta. O koszuli to chyba najlepiej by było nie wspominać. Była podarta, bez guzików i pomięta. Szybko pozbyłam się tych łachmanów i skoczyłam pod prysznic. Nie czułam się źle w końcu mnie nie zgwałcili, i prawie nic mi nie zrobili. Psychiki też mi nie zryli. Gorzej mi było z tym że Zayn tak mnie potraktował. Bo kogo by to nie zabolało?No ale nic musisz być silna Rozalio. Wyszłam z cudownej kabiny i dopiero teraz ogarnęłam że nie za bardzo mam się w co ubrać. Na szczęście na wieszaku wisiała jakaś jego koszula. Pachniała świeżo więc było ok. Koszula zakrywała mi cały tyłek i kawałek ud. Postanowiłam być tylko w bieliźnie i w tej koszuli. Nie za bardzo marzyło mi się teraz chodzenie w ołówkowej spódnicy.Wyszłam z łazienki i skierowałam się do salonu. W nim smacznie spał sobie Harry. Koc leżał na podłodze a on spał w samych bokserkach. Żeby za długo go nie oglądać przeszłam do kuchni która była połączona z salonem. Muszę przyznać że Harry ma dość przytulne mieszkanko. Spojrzałam na zegar który wisiał na ścianie. Była 6:15 a ja już zdążyłam tyle zrobić. Na wierzchu leżały płatki kukurydzane, w lodówce znalazłam mleko i w lewej szafce nad zlewem znalazłam miskę i łyżkę.W taki sposób udało mi się zrobić śniadanie bez dużego grzebania w szafkach u Harrego i udało mi się go nie zbudzić.Szybko spokojnie zjadłam, pozmywałam.
-Mam zmywarkę-powiedział a ja się gwałtownie obróciłam
-Nie strasz-powiedziałam przerażona
-Przepraszam-powiedział i usiadł przy stole
-Ja też.-powiedziałam
-Za co ? -zapytała kołowany
-Za to że cię obudziła, i siedzę u ciebie w domu. A i zjadłam ci ostatnią porcję płatków kukurydzanych i że się tu tak rozgościłam-powiedziałam
-Nie przesadzaj a tak wogólę to czuj się jak u siebie w domu-westchną -A tak ogóle która godzina?
-6:25-powiedziałam
-Nie pamiętam kiedy ostatni raz wstałem przed siódmą-powiedział
-Chcesz kawy?-zapytał i wstał do ekspresu
-Poproszę-teraz to ja usiadłam
-Wszystko dobrze? Dobrze się czujesz?-zapytał kiedy odwrócił się w stronę miksera przygotowując kawę przez co miałam idealny widok na jego tył-A i jak już mówiłem czuj jak się u siebie
Ta no bo codziennie u mnie w domu jest sobie mężczyzna w samych bokserkach i wogólę. Oczywiście czuję się bardzo komfortowo.
-Mógłbyś się ubrać?-zapytałam niepewnie. Nie stop czy ja to naprawdę powiedziałam czekaj chwila chce to cofnąć. Chce cofnąć czas proszę!
Harry odwrócił się do mnie i wybuchł śmiechem a ja się zaczerwieniłam.Jak mogłam coś takiego powiedzieć ja się pytam jak?
-Przeszkadza ci ?-zapytał -Czy czujesz się niekomfortowo?A może nie możesz się powstrzymać na patrzenie na mnie i to ci przeszkadza?
-Ok dobra nie było pytania-powiedziałam zawstydzona
-Nie no proszę, odpowiedz może spełnię-powiedział z cwaniackim uśmiechem. Który w nim lubiłam najbardziej. Nawet nie chcę mi się usprawiedliwiać. Ważniejsze było to żeby znaleźć jakąś wymówkę.
-Rozpraszasz mnie ok?-powiedziałam
-Powiadasz że cię rozpraszam?-zapytał-A czy to cię nie rozproszy bardziej?
Powiedział i zaczął się do mnie gwałtownie zbliżać. Po chwili moje plecy zderzyły się ze ścianą. A Harrego usta były coraz bliżej moich. Przeszkodził nam dzwonek.
-Otworze-szepną i naciągną dresy które leżały na sofie. Czy było tak trudno się ubrać?
Po chwili usłyszałam jego donośny głos.
-Mamo co ty tutaj robisz?-zapytał zdziwiony
To są jakieś jaja?
******************************************************
WITAJCIE KOCHANI! Po przerwie. Chwilowo bałam się że to będzie już koniec że zawieszę i ogóle ale jakoś się udało i chęć powróciła. Jakby ktoś nie wiedział to RAFA WYGRAŁ ROLAND GARROS!!!!! I prawdo podobnie spełnię swoją obietnicę ale o wszystkim dowiecie się kiedy będę pewna na 100%.
Kolejny rozdział będzie w Sobotę jeśli będzie 5 komentarzy.
Proszę was:*****
A więc bardzo was kocham :************************
Szczypiorek:******************************
Subskrybuj:
Posty (Atom)